Metody mnemotechniczne, których możemy uczyć się od ludzi, którzy pamiętają za dużo
W poprzednim wpisie opisywałam człowieka, który pamiętał za dużo — pisałam o tym przede wszystkim dlatego, by uświadomić Ci, jakie możliwości daje nam nasz umysł i że istnieją mechanizmy, które pozwalają te możliwości usprawnić.
Jakie to mechanizmy?
Jedną z metod mnemotechnicznych możemy spotkać w wielu podręcznikach do nauki języków obcych — chodzi o uruchamianie różnych zmysłów, gdy zapamiętujemy słówka.
Weźmy na przykład słowo dworzec — stazione. Słowo jak miliardy innych, pewnie przeczytałabyś je i przeszła do kolejnego z listy. Tym razem jednak spróbujmy spędzić nad nim dłuższą chwilę. Wyobraź sobie jakiś dworzec, może być znany Ci albo stworzony przez Twoją wyobraźnię. Jak się czujesz, gdy o nim myślisz? Czujesz dreszcz emocji zbliżającej się przygody, może lekkie poddenerwowanie wyprawą w nieznane albo spokój związany z powrotem w ważne dla Ciebie miejsce? Słyszysz odgłosy stacji? Zapowiedzi kolejnych pociągów, stukające filiżanki kawy, szum ciągniętych walizek albo jeszcze coś innego? Możesz w wyobraźni wyjść na zewnątrz dworca i zobaczyć na nim wielki napis stazione.
Jeśli nigdy nie stosowałaś tej metody albo nawet pierwszy raz o niej słyszysz, może Ci się wydawać trochę śmieszna i nie do końca wierzysz, że może działać. Znam jednak osoby, które się nią posługują i mnie także zdarzało się ją stosować, dlatego wiem, że jest skuteczna. Być może zarzucisz tej metodzie to, że jest czasochłonna, może powiesz mi, że mimo wszystko szybciej wykujesz to słówko na pamięć, niż stworzysz całe to wyobrażenie. Masz w tym rację, ale popatrz na skutki długofalowe — zapamiętanie oparte na zmysłach i emocjach zostanie z Tobą znacznie dłużej niż to oparte wyłącznie na mechanicznych powtarzaniu. Poza tym nauka z wyobrażeniami może być znacznie przyjemniejsza, dostarczy Ci dużo dobrych emocji i może przypomni o wielu przyjemnych zdarzeniach związanych ze słówkami, których akurat się uczysz.
Metody mnemotechiczne — odsłona druga
Druga metoda mnemotechniczna jest moją ulubioną i stosuję ją od bardzo dawna i sprawdza się właściwie z każdym materiałem, który muszę znać na pamięć. Opiera się na tym, że kojarzę dane słowo — pokażę Ci to na dwóch przykładach.
Cartina to mapa. Włoskie słówko brzmi trochę jak nasza karta/kartka, a mapy (przed erą elektroniczną) były na wielkich, składanych kartach. Gotowe! Teraz znacznie łatwiej powiązać mi słowo włoskie i polskie.
Kiedyś zupełnie nie byłam w stanie zapamiętać słowa obcas, czyli po włosku tacco. Tacco wcale nie brzmi jak obcas, prawda? Kiedy przypatrywałam się temu włoskiemu słowu, wpadłam na to, że bardzo przypomina „tacę”, taką jak ma kelner w restauracji. Wyobraziłam sobie więc kelnera, który trzyma w ręku tacę pełną…obcasów. Gwarantuję Ci, że od tej pory jestem w stanie przypomnieć sobie, jak jest „obcas” po włosku w każdej sytuacji.
Nie bój się absurdalnych skojarzeń!
Dziwnych, niepasujących, zaskakujących. Twój mózg to lubi. Docenia, gdy wychodzisz poza schemat i zaskakujesz go — wtedy informacje zostają z Tobą na dłużej. Ogranicza Cię tylko Twoja wyobraźnia i przecież… nikt się o tych Twoich skojarzeniach nie musi dowiedzieć. Ważne, by słowa były z Tobą zawsze, gdy tego potrzebujesz. Nie musisz się nikomu spowiadać, jak wydobyłaś to słowo. Twoje skojarzenie działa? To jest najważniejsze.
To oczywiście nie wszystkie metody mnemotechniczne, jakie możemy stosować w nauce języków. Jeżeli nie chcesz przegapić kolejnych, zapisz się do newslettera. Jeżeli chcesz uczyć się ze mną w ten sposób włoskiego, zapraszam Cię do zapoznania się z moją ofertą albo do kontaktu.
Do następnego razu!
Katarzyna